• Winda
  • Duży pokój
  • Gabinet
  • Łaźnia
  • Spiżarnia
  • Garderoba

WINDA: Sebastian Piotrowicz

Sąsiedzi,dziś do komórki Zajawkowicze zapraszam dwukrotnego (!) finalistę polskiej edycji You Can Dance - niesłychanie uzdolnionego tancerza reprezentującego Polskę na całym świecie!
Lokatorzy, w Windzie jedzie...
Sebastian Piotrowicz!


UWAGA!
Zarówno dzisiejszy wywiad, jak i następne będą nieco inne od poprzednich.
Moi Goście są wyjątkowi i tak też będą traktowani!
Każdy, kto wpadnie do BBS  zostanie przyjęty w inny, sposób . Sebastian został zaproszony do Zajawkowej Windy i podobnie jak np. Kaja Mianowana, czy Agnieszka Mrozińska-Jaszczuk zostanie wysłany w podróż po piętrach  bloku. Zaczynamy od piętra 10 (najbardziej błahe  pytanie), a finał odbywa się jak zawsze - w Piwnicy, gdzie Sebastian otrzyma klucz do bloku BBS!

Najbardziej błahe pytanie: Czy lubisz podejmować decyzje na sponatnie?
W zasadzie w ogóle nie lubię, a może bardziej nie umiem podejmować decyzji, co chyba nie jest zbyt dobre. Wiele decyzji jednak podejmuje bez zbędnego przemyślenia i zbyt szybko…wiec można powiedzieć, co brzmi lepiej, że na spontanie ;)



Kilka lat temu brałeś udział w programie You Can Dance. Jak wspominasz tamten czas?
Ciężko w kilku słowach opisać jak wspomina się ponad rok z życia, bo w moim przypadku całokształt uczestnictwa tyle mniej więcej trwał. Było to ciekawe przeżycie, bo nagle coś, co robiłem przez całe życie zostało powszechnie docenione, więc nie mogę powiedzieć, że nie był to przyjemny okres w moim życiu. Na pewno też niełatwy, bo codzienne wielogodzinne treningi, czy stres związany z programem i występami były wykańczające. Był to jednak okres kiedy nauczyłem się wielu rzeczy nie tylko o tańcu, ale i o sobie, o innych ludziach. Dobrze wspominam ten czas bo dał mi wiele w późniejszym życiu, a poza tym dał też możliwość poznania wielu ciekawych ludzi i pracy z nimi. Uważam, że warto przeżyć taką przygodę ;)


Warto przypomnieć, że byłeś jedynym uczestnikiem tańczącym w finałowych odcinkach dwóch edycji programu, jak to się stało?
Do niedawna tak było. W następnych edycjach pojawiły się kolejne osoby z poprzednich edycji…jedna z nich nawet wygrała. Mój przypadek był jednak niewątpliwie pierwszy w polskiej edycji programu. Jak to się stało?! W 2 odcinku 5 edycji tańcząc swoje pierwsze solo, postanowiłem skręcić staw skokowy prawej nogi. Wyczyn ten nie był łatwy, ciężko go było wcześniej przećwiczyć więc musiałem liczyć na odrobinę szczęścia i jakoś dałem radę ;) Ze względu na tak spektakularny element i brak możliwości kontynuowania udziału w programie, bo przez najbliższe pół roku czekało mnie chodzenie o kulach, produkcja zaproponowała mi rezygnacje i udział w następnej edycji.

Masz brata bliźniaka, również tancerza. Uważasz Go za swojego rywala?
Chyba nie ma kogoś kogo uważał bym za rywala. Na pewno nie jest nim mój brat. Co racja to racja często rywalizujemy ze sobą, ale jest to forma zabawy i gry. Kto ma rodzeństwo wie o czym mówie ;) Tak naprawdę wspieramy się we wszystkim co robimy…ale on i tak wie, że ja jestem lepszy ;)


Pytanie do każdego artysty - czy zdarzyła Ci się kiedyś spektakularna wpadka na scenie?
Poza wspomnianą wcześniej skręconą nogą było ich kilka, ale zazwyczaj z każdej udawało mi się wyjść z twarzą. Kiedyś spadły mi spodnie w trakcie zawodów jak miałem ok. 12 lat. Innym razem spodnie pękły mi kroku podczas tańca, a było to akurat podczas inauguracji roku akademickiego na AWFie w Białej Podlaskiej, czyli podczas pokazu przed wszystkimi profesorami ubranymi w togi na oficjalnej uroczystości... Ale myślę,  że najgorszą wpadką było by wyjść na scenę,  stanąć i nie wiedzieć co się ma dalej robić. Słyszałem, że tak się zdarza, że nagle masz pustkę w głowie a strach paraliżuje Cię tak, że nie możesz się ruszyć i w żaden sposób tego ograć. Mam nadzieję, że nigdy to mi się nie przytrafi ;)

Freestyle - co w głowie, to na języku!
Myślę, że gdybym wylał wszystko co mam w głowie na język, to wyszedł by jeden wielki chaos! Często jednak tak robię, dlatego tak dużo gadam! A co do Freestyle, czyli w sumie innymi słowami improwizacji, uważam, że jest to najwspanialsza i najczystsza forma tańca jaką znam i daję mi najwięcej satysfakcji, spełnienia bo przez ten krótki moment freestyle'u czuję się naprawdę wolny.

Studiujesz w Holandii, jak dokładnie nazywa się Twój kierunek i jaka jest jego specyfika? 
Studiuję na wydziale tańca współczesnego na Uniwersytecie Artystycznym CODARTS w Rotterdamie w Holandii. Myślę, że żeby najłatwiej było można zrozumieć specyfikę tej szkoły to trzeba przypomnieć sobie film „Fame”, bądź -dla młodego pokolenia- „Step up”. Tam są pokazane tego typu szkoły. Dlatego też ucząc się tam, czuję się trochę jak bym wszedł ekran jednego z tych filmów. Szkoła jest międzynarodowa. Mamy uczniów z Włoch, Danii, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Australii, Kanady, Bali, Niemiec, Holandii, Belgii, Surinamie, RPA, Francji i oczywiście Polski. Poza wydziałem tańca jest również wydział wokalny, muzyczny i cyrkowy. Ogólnie masa młodych i utalentowanych ludzi tak różnych i ciekawych, że można by o tym napisać esej. Dni upływają nam na treningach i próbach od rana, często do nocy. A kiedy już mamy tego wszystkiego dość, przychodzi to dlaczego męczymy się tyle godzin w ciasnych pomieszczeniach z małymi oknami, czyli występ. Wtedy przypominam sobie po co skazuje się na tyle wyrzeczeń i trudów każdego dnia. Oczywiście poza tym, to normalne studia wiec tak jak inni studenci w obcym kraju imprezujemy zwiedzamy i korzystamy z życia.

Mówi się, że kariera tancerza jest intentsywna, ale i krótka, nie obawiasz się, że wkrótce może Cię czekać taneczna emerytura?
Czy boję się krótkiej kariery?! Moja kariera już jest długa, bo tańczę 20 lat. Myślę, że niejedna osoba chciałaby mieć taki staż zawodowy w moim wieku. Mam jednak nadzieję, że czeka mnie jeszcze kilka lat pracy na scenie…a kiedy przyjdzie czas przejść na taneczną emeryturę- jak to ładnie nazwałaś-  będę mógł dalej dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi, będąc nauczycielem lub choreografem. Jeśli jednak z jakichś powodów nie będę mógł robić niczego związanego z tańcem, to jest wiele innych rzeczy, które mnie interesują np.  żeglarstwo, chodzenie po górach, organizacja eventów czy rzucanie frisbee. Nigdy nie ograniczałem się tylko do tańca,  dlatego jeśli kiedyś będę musiał przestać tańczyć to myślę, że znajdę wiele innych rzeczy którymi mogę się zająć…chociażby jazdą konną która jest moim marzeniem od dziecka, a nigdy jeszcze nie spróbowałem.

Bierzesz udział w wielu dużych telewizyjnych projektach, jak np. sopocki festiwal Top Trendy, czy lubiany przez widzów program 'Twoja Twarz Brzmi Znajomo', jak wygląda praca ze znanymi artystami od kulis?
Praca niezależnie od tego czy ktoś jest znany, czy nie wygląda zupełnie normalnie ;D Poza rozpoznawalnością, Ci ludzie nie różnią się niczym od każdego innego…może wynagrodzeniem, ale też nie we wszystkich przypadkach. To, co widzowie oglądają jako program telewizyjny, czy festiwal muzyczny jest dobrze zaplanowaną i przećwiczoną „maszyną”, gdzie każdy- nie tylko osoby na scenie, ale również za kamerami na wozie produkcyjnym przy oświetleniu, rekwizytach, scenografiii, czy dźwięku- wszyscy tworzą jedno wspólne show. Lubię porównywać to do lotu w kosmos, gdzie 3 osoby znane jako astronauci lecą w statku kosmicznym, a sztab ludzi w wieży kontrolnej dba o to, żeby ten lot się udał. Dlatego niezależnie od tego czy ktoś jest znany czy nie, najczęściej w pracy nie ma to znaczenia- ważne jest to żeby tak jak w każdej innej pracy każdy wykonał jak najlepiej swoje zadanie. I każdy zazwyczaj szanuje nawzajem pracę innych, choć jak w każdej innej pracy zdarzają się wyjątki. Dzięki temu nie czuję się tego, że przecież pracuję z tą czy tamtą osobą, którą kiedyś jeszcze jako dziecko widziałem tylko na ekranie filmu, a teraz mam szanse spotkać ja na żywo, choć i tak to jest  WOW!!! Choć czasem wydaje mi się, ze może za mało doceniam możliwość pracy z niektórymi ludźmi, bo dla małego Seby, który zaczynał tańczyć taka praca byłaby pewnego rodzaju spełnieniem marzeń.

Jakie jest Twoje największe taneczne marzenie?
Podobno nie można mówić o marzeniach na głos, bo się nie spełnią…a może to chodziło o życzenia? Ciężko podać mi jedno marzenie związane z tańcem, bo osiągnięcie go spowodowałoby, że czułbym, że osiągnąłem cel i nie miałbym po co dalej tańczyć. Dlatego myślę, że moim marzeniem jest to, żeby taniec zawsze był dla mnie drogą, a nie celem. Drogą do poznawania nowych ludzi, nowych miejsc, samego siebie, swoich słabości, swoich uczuć. Żebym każdego dnia starał się być lepszy, niż jestem w danym momencie i żeby taniec nigdy nie przestał mnie zaskakiwać, żeby był dla mnie poszukiwaniem…wędrówką dającą mi odrobinę wolności.

Pytanie obowiązkowe - co trzymasz w swojej piwnicy ?
Co trzymam w piwnicy?!?! Chyba zbyt dużo rzeczy…dlatego najwyższy czas ją wysprzątać, muszę tylko znaleźć trochę odwagi, bo jako dziecko zawsze balem schodzić się ciemnymi drewnianymi schodami na dół zimnej i wilgotnej praskiej piwnicy, której korytarze zawsze były dla mnie tajemnicą. Poza tym piwnica kojarzy mi się z moim dziadkiem, który zawsze spędzał tam nieskończoną ilość czasu pracując sam nie wiem nad czym... ale trzymał w niej zawsze wędki i motorower…mam nadzieję, że jak osiądę gdzieś już na stałe i będę miał swój dom z piwnicą to znajdzie się w niej miejsce na takie same wędki i może Harleja zamiast motoroweru.

                                                Witamy w Piwnicy BaBassment!



Sebastian otrzymał kolejny klucz do Piwnicy BBS!

Zapraszam do Galerii!












    Standardowe Komentarze
    Komentarze Facebook

1 komentarze:

  1. Fajny wywiad, fajny Człowiek. Wypowiedź z pierwszego piętra podoba mi się najbardziej ;)
    Gwrs.

    OdpowiedzUsuń