Pielęgnacja azjatycka dla wielu wciąż pozostaje zagadką - niejasne etapy aplikacji produktów, egzotyczne nazwy, niezrozumiała nomenklatura składników i zatrzęsienie kosmetyków, mogą przyprawić o zawrót głowy. Porządkując azjatycki chaos w mojej głowie, postanowiłam poprosić o pomoc specjalistkę w kategorii asian skincare - internistkę, doktor Patrycję Wasilewską - Morawską, znaną jako Interendo. Jeśli jesteście ciekawi, na czym polega azjatycki rytuał pielęg nacyjny i jakie mogą być efekty wprowadzenia go w życie, czytajcie dalej:).
Oczywiście, że można. Problem polega na tym, że większość produktów typowych dla rynku azjatyckiego, np. esencje, to kosmetyki trudno dostępne w Polsce - mogłabym wymienić może dwie rodzime marki, które je produkują na tyle 'dobrze', że nadają się do azjatyckiego rytuału pielegnacyjnego. Na pewno nie polecałabym jednak 'spolszczać' procesu double cleansing i zamieniać azjatyckich olei do demakijażu na te dostępne na naszym rynku - moim zdaniem Azjaci produkują najlepsze - komfortowe w stosowaniu, z emulgatorem, dobrze usuwające makijaż i niekomedogenne.
____________________________________________________________________________________
Zobacz też:
_____________________________________________________________________________________
Wielokrotnie podkreślasz, że kosmetyki azjatyckie dostępne na polskim rynku - np. Hada Labo - są zupełnie inne, niże te, które można kupić w Azji. Dlaczego? Na czym polega różnica?
Koreańskie kosmetyki są takie same na każdym rynku - Korea jest bardzo elastyczna i dynamiczna jeżeli chodzi o branżę beauty. Zależy im na wysokiej sprzedaży na świecie, bo są najbardziej dynamicznym rynkiem kosmetycznym - tygodniowo powstaje tam ponad 100 nowych marek! Producenci sami starają się znaleźć dystrybutorów i nowe rynki zbytu. To z japońskimi kosmetykami jest problem. Japonia jest bardzo hermetyczna w tej kwestii, a żeby wprowadzić coś do UE, należy spełniać określone warunki składowe, a to oznacza papierologię i sporo utrudnień. Wolą stworzyć nowy kosmetyk, który niby nazywa się tak samo, ale ma zupełnie inny skład... Nie jest też produkowany na terenie Japonii. Ma 'pasować' do wymogów danego rynku i 'lepiej' sprawdzać się na naszych skórach. Warto zaznaczyć, że w Europie jest niewielki odsetek japońskich marek, które wychodzą poza Japonię - w zasadzie tylko Shiseido - ale to, co można kupić w UE, nawet nie występuje w japońskiej ofercie kosmetycznej.
Sprawdzone miejsca w sieci, w których bez obaw możemy kupić azjatyckie kosmetyki?
Kiedy zaczynałam moją przygodę z azjatycką pielęgnacją, trwał absolutny szał na koreańskie kosmetyki. Rynek zaczął obfitować w dystrybutorów, którzy szybko jednak zawijali interesy, bo potencjalni klienci, kupowali interesujące ich produkty azjatyckie znacznie taniej, i z darmową dostawą, np. na jolse.com.
Pandemia spowodowała zamknięcie dużej ilości fajnych, prowadzonych z pasją sklepików - zostali tylko najsilniejsi... Jeśli chodzi o koreańskie kosmetyki, polecam skingarden.pl z filią Missha - należą do Willicare Group. Często oferują atrakcyjne promocje, aktywnie działają na IG, organizując akcje testerskie. Kiedyś szalałam na punkcie skin79 i sklepu dystrybutora. Lubię zajrzeć do larose.care i kokosklepu, polecam też ich kanał yt, na którym można posłuchać o koreańskich produktach. Warto odwiedzić profil @koreanskapielegnacja - mają bardzo dobrą markę dr Ceuracle. Poza tym często kupuje w Cosmetin.
Z japońskimi kosmetykami jest trudniej - sklepy są zlokalizowane poza Polską i wysyłka jest bezpośrednio z Japonii, bo nie można sprzedawać ich tu, na miejscu . Od lat jestem wierna berdever. Właścicielka sklepu, Agnieszka, mieszka w Japonii i jest niezwykle życzliwą, otwartą osobą - przyznam, że zawiązała się między nami 'internetowa przyjaźń'.
Od jakich produktów najlepiej zacząć przygodę z pielęgnacją azjatycką?
Proponuję zacząć od olejów do demakijażu, masek sheet i SPF - azjatyckie kosmetyki słyną właśnie z tych produktów. Cery suche i odwodnione, które potrzebują 'kopa' nawilżenia, powinny przetestować lotion Hada Labo - oczywiście nie mówię o wersji z polskiego Rossmanna, a o oryginalnej, japońskiej!
Posiadaczki jakiego typu cery powinny rozważyć wprowadzenie kosmetyków azjatyckich i zmianę rutyny pielęgnacyjnej w kierunku koreańskiej?
Uważam, że pielęgnacja na bazie kosmetyków azjatyckich sprawdzi się doskonale w przypadku każdego rodzaju cery. Zachęcam! Obserwuję rynek azjatyckich kosmetyków od dawna i zauważyłam, że Azjaci szczególnie upodobali sobie rozjaśnianie i nawilżanie skóry. Nie znoszą retinoidów i silnych kwasów. Nie widziałam ani jednego koreańskiego produktu z retinolem w składzie, a te japońskie dopuszczają maksymalnie retinyl palmitate, czyli nieaktywną pochodną witaminy A. Koreańczycy kochają śluz ślimaka, żeń- szeń, wąkrotkę azjatycką i fermenty, a także jest przeróżne formy witaminy C. Japończycy za to cenią soję, sake, fermenty, tsubaki oraz matcha.
Azjatycka pielęgnacji unika składników, które mogą uszkodzić barierę skóry, bo przecież należy ją traktować z wyjątkowym namaszczeniem, tak jak papier washi, z którego tworzy się origami. Japończycy i Koreańczycy pragną świetlistej, możliwie najjaśniejszej ( w Japonii - mochi, w Korei chock-chock ) cery.
Jakie kosmetyki z dostępnych na rynku azjatyckim, uważasz za "life changing products"
Po pierwsze oleje do demakijażu - od czasu kiedy zaczęłam stosować metodę double cleansing, zauważyłam że znacznie zredukował się mój problem z niedoskonałościami, a mam tendencję do zaskórników. Następnym hitem są esencje - nie używam toników, a esencji opartych na fermencie probiotyków - nie dość ze pięknie zmiękczają naskórek, to przyspieszają procesy regeneracyjne. Nie mogę pominąć mask sheets - dogłębne nawilżenie i relaks... Moją listę zamykają filtry - komfort stosowania, lekkość produktów i składniki pielęgnacyjne.
Czy pielęgnacja azjatycka ma szansę wpłynąć na kondycję skóry Europejczyka tak, jak działa u Azjaty? Mamy mniej kolagenu w skórze, żyjemy w innym środowisku, a nasza dieta diametralnie różni się od tamtejszej - wiele osób rezygnuje ze stosowania kosmetyków azjatyckich właśnie z tych powodów...
Oczywiście, że tak! Nie chodzi tutaj o mniejszą ilość kolagenu, a o zrozumienie schematu, nauczenie się krok po kroku, jak odpowiednio dbać o cerę. Azjatycka pielęgnacja uczy rytuału, uczy tego, jak obserwować i kochać swoją skórę. Pokazuje przykładowe schematy, np. aplikację produktów w zależności od konsystencji, od najlżejszej do najcięższej. Daje też wskazówki i niekonwencjonalne metody, choćby masaż twarzy- tanaka, kobido, jade roler, gua shu.
Czy sama zauważyłaś zmianę w wyglądzie swojej cery po stosowaniu kosmetyków azjatyckich?
Tak, zmianę w kondycji cery zauważyłam niemal od razu po wprowadzeniu dwuetapowego oczyszczania na bazie kosmetyków azjatyckich. Walczyłam z trądzikiem kosmetycznym, spowodowanym używaniem kremu BB Garniera - a przynajmniej tak wówczas myślałam. Mam tendencję do zaskórników i wspomniany produkt, znacznie nasilał ich powstawanie. Okazało się, że to nie krem BB należy winić, a nieodpowiednio wykonany demakijaż. Po wprowadzeniu dwuetapowego oczyszczania - olej, następnie delikatna pianka - problem znikł, a wspomniany krem, nie powodował już żadnych przykrych niespodzianek. Moja cera poprawiała się z dnia na dzień, i z każdym następnym azjatyckim kosmetykiem - kolejnym hitem były mask sheets - mam dość sucha skórę z tendencją do odwodnienia, maski w płachcie dosłownie mnie uratowały od absolutnej pustyni, dogłębne nawilżenie widać już po pierwszej aplikacji! Moja skóra pokochała też serum z witamina C, efekty działania serum Klairs mnie zszokowały, zużyłam ogromną ilość opakowań, stosuję do dziś. Podobnie z glinkami - nic nie oczyszcza moich porów tak, jak glinka z Innisfree!
_________________________________________________________________________
Próbowaliście rytuału pielęgnacji azjatyckiej? A może dopiero planujecie? Jeśli macie ulubione kosmetyki marek koreańskich i japońskich, dajcie znać, czego warto używać!
Ps. Patrycja, bardzo dziękuję za rozmowę i motywowanie mnie do działania, jesteś super <3!